131.

Zabija nas reklama. Wszechobecna i niepowstrzymana w czasie. Zdołała już poczynić wielkie spustoszenie w świecie Zachodu, w którym dominuje od stulecia demokratyczny kapitalizm (z małymi odstępstwami w okresie nazizmu, który jednak nie przeceniał potęgi propagandy). Teraz rozpanoszyła się w krajach wyzwolonych spod wpływów sowieckich. Dołączyliśmy do wielkiej rodziny europejskiej objętej regułami Unii. Albo też ulegliśmy globalizacji, która skróciła odległości i czas niezbędny do nawiązania wzajemnych relacji. Nic już nie jest nam obce.
Reklama jest najbardziej powszechną zarazą, jaka nawiedziła za naszym przyzwoleniem Świat i przybrała charakter pandemii. Jej objawy widać powszechnie, wszędzie, na ogromnych stadionach, gdzie rozgrywane są igrzyska, na scenach wielkich widowisk, na każdej ulicy. w każdym zaułku, na ekranach telewizorów i smartfonów, w bankomatach, które wydają nam nasze pieniądze. Reklama ma wymiar kosmiczny, gdy wysłannik ląduje na Marsie, i wymiar mikro ponieważ zagnieżdża się w zwojach naszych mózgów. Przepływa w postaci neuronów, niszczy strukturę naszej woli, i zaśmieca serca.

Ma liczne źródła, widoczne na pierwszy rzut oka, napędzane jedną żądzą – żądzą zysku. Wystarczy pojąć jaką misję do spełnienia przypisują sobie międzynarodowe koncerny Coca Cola i Pepsi Co, McDonald ’s i KFC Kentucky, UniLever, Samsung i Monsanto; więcej nie wymienię, żeby nie służyć ich promocji, tak jak nie mogę wyartykułować gigantów wyrosłych na polskiej glebie. Jeszcze. Widać USA, Niemcy, Francje, Japonię i Chiny (patrz: Huawei) na mapie olbrzymów Dodać należy tu jak przemożny wpływ na nasz los wywierają rynki kapitałowe i fundusze inwestycyjne. Staliśmy się współcześnie niewolnikami światowego zarządzania. Banki, którym powierzyliśmy pieniądze a które wyposażyły nas w plastikowe karty, trzymają nasze uzdy. I namawiają na wpadki w kolejne pułapki – kredyty zero procent, mini ratki i wielkie wyprzedaże wszystkiego, co wymyślono abyśmy ulegli ich czarowi. Tak staliśmy się niewolnikami cywilizcji ogarniętej żądzą pieniądza. Kły szczerzy Bitcoin, dostępny w Sieci, która nas wyposaża w elementy wiedzy, zagarnia nas w obszary wygody oferując produkty pod potrzeby, które ujawniliśmy i tak uwikłani nie podnosimy oczu znad smartfonów kurczowa trzymanych w dłoniach i poddanych klikaniu kciukiem i jakimś jeszcze zniewolonymi palcami. Mózg słucha palców. Naprzeciw mnie w autobusie siedzi dziesięć Zombie albo więcej. Umarlak siedzi obok umarlaka i nie wiem jak teraz należy odczytać człowieczeństwo.
Oto wygląd nowej epoki, epoki postindustrialnej, całkowicie poddanej elektronice, inżynierii oferującej nam PC w dowolnej postaci – zniewalającej nasze myślenie i zachowania.
Siedzę przed telewizorem i krew mnie zalewa, bo przerwę między audycjami wypełnia celowo wzmacniany dźwięk i dynamiczny obraz, z erotycznymi wstawkami panienek o wyglądzie plastikowych laleczek, z ustami pełnymi botoksu i śnieżnobiałych zębów jakby wybielonych w prosektorium, piersi i pup wyniosłych, i chłopców macho o nagich torsach. Jeśli nie wyłączę dźwięku będzie zabijał mnie hałas nie pozwalający istnieć myślom. Jeśli nie wstanę, żeby zając się jakąś robotą, utracę kawałek życia. Nie ma od tego ucieczki. Być może w tej epoce nadchodzi pora by zdziczeć?
Mógłbym sobie zrobić fotkę i wrzucić do sieci. Lecz kto chciałby patrzeć na aligatora. Lepiej pozostać w głębinie Loch Ness i tylko czasem wychylić swoją głowę potwora, żeby ujrzeć jeszcze większego, który zawładnął całą resztą.