Janina Ataman, autorka czterech tomików poetyckich wciąż zaskakuje nie tyle swoją percepcją świata, co metaforą „Czystej kartki". Jest to kolejny, piąty tytuł poetycki tej autorki, w którym wiele utworów powoduje w nas bliżej nieokreślone rozedrganie, ale niemal wszystkie, co wydaje się symptomatyczne od jej pierwszej pozycji książkowej to nieprzerwane rozważania nad kondycją współczesnego człowieka, nad jego zmieniającymi się wartościami, dążeniami bądź zaniechaniami. I choć mogłoby się wydawać, że zgodnie z utartymi opiniami człowiek poprzez wieki pozostaje taki sam, chociaż warunki jego egzystencji podlegają ciągłej metamorfozie, poezja Ataman przeczy takiemu zaszufladkowaniu w zderzeniu z bytem jednostkowym i globalnym.

Refleksje, jakie towarzyszą tej autorce, kiedy płynie po strofach pełnych zadumy, zadziwienia, uczuć, przeżyć i cichej niezgody ze stanem faktycznym czasami wzbudzają trwogę, czasami złość, ale najczęściej wywołują ironiczny uśmiech na twarzy. Dlaczego? Ponieważ w tych wierszach możemy się przejrzeć jak w lustrze i sprawdzić, czy jesteśmy jeszcze w stanie spojrzeć sobie w oczy. Bo przecież w pośpiechu i szarości dnia codziennego nie zawsze potrafimy zatrzymać się wpół drogi i pomyśleć, co w marzeniach i tęsknotach przynosi, kiedyś realne, dziś zdawałoby się nieosiągalne życie jednostki, które jak nic przenosi się na mniejszą bądź większą grupę społeczną. Wczuwając się w głosy podmiotu lirycznego przeżywamy jego radości i smutki, jego lęki i nadzieje. Autorka, choć czasami uszczypliwie to jednak z sobie wrodzoną delikatnością i cierpliwością układa w pokładach czytelniczej świadomości chęć zbliżenia się do problemów współczesnego świata, a w nim jednostki, a więc nas samych. Dzięki takiej poezji możemy faktycznie zapisać "Czystą kartkę" własnymi przemyśleniami i staraniami, aby stać się wreszcie lub być naprawdę.

Marta Pelinko