Gustave Dore: Paradise Lost Satan

Dzisiaj rano znowu jest tak samo –
gorzkie śniadanie,
bagietka i croissant z kulą w gardle.

Dzisiaj rano jest znowu inaczej –
nie mogę teraz czytać o Józefie
w drugiej Otchłani.

Nie o Semaelu i o przeznaczeniu –
litery wysypują się z oczu jak piasek
zabrany z pustyń.

Tylko w suchym pyle fantasmagorie
muszą być barwione krwią
żeby na północ popychać strach.

Nie pytam dlaczego bezsensowne zabijanie
ma sens – Abdullah z kałasznikowem
nie odpowie.

Koi zielony las, który jest celem
sam w sobie, i tylko elf,
i tylko człowiek