Edvard Munch

Nie przypatrujecie się sobie dokładnie
ani pobieżnie gładkolicy wyrostkowie,
przeznaczeniem podmalowane panny,
rzymskie żony i drogocenni mężowie.

W porze przekraczania linii czasu,
na panieńskich ustach wiszą grube wyrazy,
nocne zmazy chłopców na wojennych polach,
żelazny kij poganina w małżeńskich szprychach

tkwi.
Dziennikarze za włosy ciągną szczątki,
pisk opon przybliża twarz do asfaltu,
spłoszone żurawie odlatują na zawsze.

Ręce, uszy i myśli scalone w jeden ogon.
On
ma rosnącą wartość. Samotna kometa
stała się znikającym światem.

Nie widzicie. Jakby miliona zabitych nie było,
cedrowe drzewo nie padało z jękiem. Werona
wklepana w pamięć zasypia na amen. Jordan
nie wydaje kropli.

_________________________
Ilustracja: Edvard Munch
Iwy, 16 sierpnia 2014